25 grudnia 2011

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia

Świąt przepełnionych radością, śmiechem, ciepłem rodzinnej bliskości. Aby były to święta magiczne, wyjątkowe, pozwalające spoglądać w przyszłość z radosnym optymizmem. Tego wszystkiego serdecznie życzę wszystkim Wam, którzy do mnie zaglądacie i zostawiacie cząstkę siebie.

3 grudnia 2011

Odkrycie talentu za miedzą.



Witam Was po lekkiej zmianie trybu, nie tyle życia, co blogowej cząstki tegoż właśnie ( życia oczywiście). Same wiecie, gorący sezon przedświąteczny sprzyja używaniu rąk do tego, czym nas opatrzność obdarzyła. Ale nie, to nie to.... to znaczy też, ale głównie chodzi o to, że trudno mi wytłumaczyć sobie samej, że moja doba nie jest z gumy. Już tłumaczę. Nie potrafię po prostu przeczytać waszych postów, obejrzeć, pozachwycać się, coś skrobnąć na fali wzruszeń, nie, ja zaraz planuję co sama zrobię w nowych technikach, którymi się zarażam jak ...no nie wiem czym. Podglądając Joasię zaraziłam się krzyżykami, i już nawet kupiłam co trzeba, by zacząć konturowe obrazy do sypialni. U Arkadii i Eleny dech zapiera ich koralikowy kunszt, no i jak nie pomyśleć, by swoje kolorowe ceramiczne kaboszony obudować choćby klasycznie tymi toho. Wprawdzie nie kupiłam, ale powypruwałam trochę, pozbierałam z szuflad dawne zasoby moich córek, i mogę zaczynać. A gdy zobaczyłam jak Jolinka niemal debiutując szaleje w tej technice, no przecież to szok. Wnętrza też fajnie ocieplić... U QRKI tyle drukowanych klimatycznych cudowności ( a jaki tutek!!!), i również serce aż się rwie. Lny odkopane z pawlaczowych czeluści, druki skrupulatnie powybierane, nawet drukarkę laserową gotowa byłam od męża z firmy zabrać, nie mam litości. I to nie jest tak, że spróbuję tak trochę tylko, podstawy liznę, popatrzę, czy to dla mnie, przecież oczy mam chore, nie.... ja kompletuję całe zestawy.....i to leży ....i czeka. Bo gliny i czesanki przecież nie zdradzę, to moja druga i trzecia miłość robótkowa. Pierwsza to szydełko, oczywiście. Trzeba więc było zrobić porządki w głowie i sercu, no i przeprosić swoje "wybranki", że mi jakieś "boki" zaprzątają rękodzielniczy ład. Powiedziały mi na ucho, że moja pracownia za mała i nie będą się cisnąć jeszcze bardziej....no dobrze, już dobrze...wystraszyłam się, że się jeszcze wyprowadzą....hi hi.
Wróciłam więc czem prędzej na utarte tory dłubaniny, a że wprowadziłam szlaban na nocne moje blogów oglądanie ( wzrok też ma tu swoje trzy grosze), to starym zwyczajem masa nowych pomysłów zaczęła się rodzić przed zaśnięciem. Jest na to mój czas po prostu. Część już zrealizowana, część czeka w kolejce. Najgorsze jest to, że zdjęcia koszmarne wychodzą, słońca jak na lekarstwo. Dzisiaj wybrałam tylko to co w miarę wyszło na fotkach.



Naszyjnik z jednej strony taki....


....a z drugiej taki.

Same broszki.

Kilka czapek i kapelusz ugniotłam, ale te zdjęcia...och.... tylko tej czapki w miarę...



Taki drobiazg w srebrze, ale kula z 2,5 cm ma.




Dredzisk zrobiłam z 10, no ale....

Te frywolitkowe cudowności od Agnieszki dostałam już wcześniej, no i ta wymianka mnie powaliła . Tak drobniutkie i równiutkie prace...jakie one piękne, zarówno zakładka, jak i kolczyki. Agnieszko, baaaaaaardzo Ci dziękuję raz jeszcze. U mnie też ten turkus jest mało turkusowy. Ale w realu takie właśnie są te arcydzieła:)










Na koniec chcę Wam pokazać co ostatnio mi się zdarzyło. Otóż dwie ulice ode mnje mieszka ukryty talent o imieniu Małgosia. Przyszła do mnie w celu wynajęcia miejsca w piecu do wypalenia prac swoich i jej dzieci. Jak powiedziała..."tak sobie razem dłubiemy czasem, bo dzieci lubią". Trochę końcówek się odkleiło w piecu, np. różki i uszko tej pani , no i lód, którego trzymała w "ręce" i lizała.



Ten zawadiaka też jest świetny, nieprawdaż? Dopiero po zrobieniu tych fotek dowiedziałam się od autorki, że on też jest skierowany w stronę tego loda, który niestety odpadł. Ta urocza para powinna stać obok siebie.







Małgosia zaczęła lepić zwierzątka do szopki bożonarodzeniowej, bardzo ją namawiałam, żeby kontynuowała, no i oczywiście, by sama zaczęła chociażby blogować. Ciekawa jestem Waszych opinii.



Gdy słoneczko zawita na dłużej, pokażę swoje wypociny w całej okazałości. Tymczasem życzę właśnie słonecznej niedzieli i serdecznie pozdrawiam:)