Tak jak obiecałam, dziś trochę drobnicy w postaci sztyftów. W każdym wsadzie do pieca mam zawsze kilkanaście par poszkliwionych, ale za wykańczanie biorę się hurtowo. Wkładam je po klejeniu do następnego pieca, tym razem piekarnika, żeby klej się utrwalił. Wtedy nie ma mocnych, żeby coś zawiodło i srebro odpadło. Bez tego różnie może być. A więc kilka jeszcze cieplutkich par.
Wzór bardzo wymagający , raz wyjdzie, raz nie, te wyszły średnio...zawsze mogłoby być lepiej.

Żółte również wymagały precyzji i w sumie jest nieźle.

Ale to piec, a nie piekarnik. Czasem myślę, co ja bym dała, żeby widzieć co dzieje się w środku tego mojego "wymarzonego" , kiedy wypalone biskwity trawi temperatura decydująca o końcowym efekcie czyli powyżej 1000 stopni. Niedawno rozmawiałam z moją drugą "połówką" na ten temat. Na razie jeszcze nie trafił na Discovery itp. , ale kto wie . To jego ulubione programy i często odrywa mnie od dłubaniny, albo od kompa żeby coś ciekawego o moich pasjach mi zaanonsować . Cierpliwie poczekam, marzenia się spełniają, to wiem na pewno. Ależ to musi być wspaniały widok!
Tu znowu trochę reliefu w czerwonych sztyftach.

Te reliefowe fioleto - zielenie umocowane są do bigli, i nie są sztyftami a wiszą poniżej płatka ucha.

Tutaj czerwień w ukośnym położeniu kwadratu. Zauważalne, bo nie małe i czerwone. Sztyft zamocowany w górnej części kwadratu, dlatego dobrze układa się na uchu..

Tym razem maluszki, mandaryn połączony z jakąś mieszanką, ale nie pamiętam jaką. Chętnie powtórzyłabym, więc trzeba będzie próbować, aż trafię, ale czy się uda? Tyle niebieskawych szkliw i weź tu traf.

Gdy tak się naściubię , pomęczę wzrok (najbardziej przy szkliwieniu), ciągnie mnie do większych form, dużych korali i różnych elementów, no i oczywiście do filcowania. Dzisiaj dość ciężko szło mi z tym postem. Mam problemy ze wstawianiem zdjęć w odpowiednie miejsce. Efekt jest taki, że trwa to długo, zbyt długo. Onet był prosty pod tym względem, a może to dlatego, że nie miałam informatyki w szkole. Może, któraś z Was mnie pocieszy i da jakieś porady ze swego "podwórka", bo coś mi mówi , że robię jakiś błąd .
Dzisiaj wraca po mału zimowa aura . Płatki śniegu , te w moim kuchennym oknie

zaczną współgrać z bielą i zimowym klimatem, bo ostatnie dni to sama szarość . Niedawno odwiedzałam szydełkujące blogerki i to mnie skłoniło, aby porobić fotki moim tworom szydełkowym sprzed kilku lat i Wam pokazać. No i mam temat na następny post, a więc pa! pa! Znowu jest po północy, tak to już jest z sowami.