Witam Was po lekkiej zmianie trybu, nie tyle życia, co blogowej cząstki tegoż właśnie ( życia oczywiście). Same wiecie, gorący sezon przedświąteczny sprzyja używaniu rąk do tego, czym nas opatrzność obdarzyła. Ale nie, to nie to.... to znaczy też, ale głównie chodzi o to, że trudno mi wytłumaczyć sobie samej, że moja doba nie jest z gumy. Już tłumaczę. Nie potrafię po prostu przeczytać waszych postów, obejrzeć, pozachwycać się, coś skrobnąć na fali wzruszeń, nie, ja zaraz planuję co sama zrobię w nowych technikach, którymi się zarażam jak ...no nie wiem czym. Podglądając Joasię zaraziłam się krzyżykami, i już nawet kupiłam co trzeba, by zacząć konturowe obrazy do sypialni. U Arkadii i Eleny dech zapiera ich koralikowy kunszt, no i jak nie pomyśleć, by swoje kolorowe ceramiczne kaboszony obudować choćby klasycznie tymi toho. Wprawdzie nie kupiłam, ale powypruwałam trochę, pozbierałam z szuflad dawne zasoby moich córek, i mogę zaczynać. A gdy zobaczyłam jak Jolinka niemal debiutując szaleje w tej technice, no przecież to szok. Wnętrza też fajnie ocieplić... U QRKI tyle drukowanych klimatycznych cudowności ( a jaki tutek!!!), i również serce aż się rwie. Lny odkopane z pawlaczowych czeluści, druki skrupulatnie powybierane, nawet drukarkę laserową gotowa byłam od męża z firmy zabrać, nie mam litości. I to nie jest tak, że spróbuję tak trochę tylko, podstawy liznę, popatrzę, czy to dla mnie, przecież oczy mam chore, nie.... ja kompletuję całe zestawy.....i to leży ....i czeka. Bo gliny i czesanki przecież nie zdradzę, to moja druga i trzecia miłość robótkowa. Pierwsza to szydełko, oczywiście. Trzeba więc było zrobić porządki w głowie i sercu, no i przeprosić swoje "wybranki", że mi jakieś "boki" zaprzątają rękodzielniczy ład. Powiedziały mi na ucho, że moja pracownia za mała i nie będą się cisnąć jeszcze bardziej....no dobrze, już dobrze...wystraszyłam się, że się jeszcze wyprowadzą....hi hi.
Wróciłam więc czem prędzej na utarte tory dłubaniny, a że wprowadziłam szlaban na nocne moje blogów oglądanie ( wzrok też ma tu swoje trzy grosze), to starym zwyczajem masa nowych pomysłów zaczęła się rodzić przed zaśnięciem. Jest na to mój czas po prostu. Część już zrealizowana, część czeka w kolejce. Najgorsze jest to, że zdjęcia koszmarne wychodzą, słońca jak na lekarstwo. Dzisiaj wybrałam tylko to co w miarę wyszło na fotkach.
Wróciłam więc czem prędzej na utarte tory dłubaniny, a że wprowadziłam szlaban na nocne moje blogów oglądanie ( wzrok też ma tu swoje trzy grosze), to starym zwyczajem masa nowych pomysłów zaczęła się rodzić przed zaśnięciem. Jest na to mój czas po prostu. Część już zrealizowana, część czeka w kolejce. Najgorsze jest to, że zdjęcia koszmarne wychodzą, słońca jak na lekarstwo. Dzisiaj wybrałam tylko to co w miarę wyszło na fotkach.
Te frywolitkowe cudowności od Agnieszki dostałam już wcześniej, no i ta wymianka mnie powaliła . Tak drobniutkie i równiutkie prace...jakie one piękne, zarówno zakładka, jak i kolczyki. Agnieszko, baaaaaaardzo Ci dziękuję raz jeszcze. U mnie też ten turkus jest mało turkusowy. Ale w realu takie właśnie są te arcydzieła:)
Na koniec chcę Wam pokazać co ostatnio mi się zdarzyło. Otóż dwie ulice ode mnje mieszka ukryty talent o imieniu Małgosia. Przyszła do mnie w celu wynajęcia miejsca w piecu do wypalenia prac swoich i jej dzieci. Jak powiedziała..."tak sobie razem dłubiemy czasem, bo dzieci lubią". Trochę końcówek się odkleiło w piecu, np. różki i uszko tej pani , no i lód, którego trzymała w "ręce" i lizała.
Ten zawadiaka też jest świetny, nieprawdaż? Dopiero po zrobieniu tych fotek dowiedziałam się od autorki, że on też jest skierowany w stronę tego loda, który niestety odpadł. Ta urocza para powinna stać obok siebie.
Małgosia zaczęła lepić zwierzątka do szopki bożonarodzeniowej, bardzo ją namawiałam, żeby kontynuowała, no i oczywiście, by sama zaczęła chociażby blogować. Ciekawa jestem Waszych opinii.
"tak sobie czasem dłubiemy, bo dzieci lubią" :) niech Małgosia bawi się z dziećmi jak najczęściej, bo super te figurki :)
OdpowiedzUsuńAniu, kapelusik jest świetny!!! :)
Figurki Małgosi rewelacyjne!!! A twoje dzieła wszystkie śliczne bardzo:DDDD
OdpowiedzUsuńDziekuje za miłe słowa:)))...cieszę się ,że znówjesteś...Aniu ja jestem szaleńczo zakochana w Twojej biżu....ją bym brała od ciebie w ciemno-300% moje klimaty....no i wyskrobie do ciebie maila:)))pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńaaaaaa zapomniałam dodać,że Małgosia....no super zdolna:))sliczniusie te figurki:))
OdpowiedzUsuńWszystko cudowne! Aniu! masz niespożyty apetyt na rękodzieło i to piękne, a poza tym masz mega talent ;-)) Czasami fajnie się oderwać od czegoś, co robi się stale, choćby dlatego, aby nie zmęczyć materiału. Twoje szydełkowe wytwory kiełkują mi w głowie często i to też technika, którą chciałabym jeszcze podjąć, szczególnie frywolitkę. ...powiem szczerze, poczułam się własnie w hafcie, przypuszczam, jak Ty w glinie i to chyba piękne poświęcić się szczególnie jednej technice. To szansa na ciągły rozwój, doskonalenie i tak naprawdę skarbnica ( myślę o każdego rodzaju rękodziele) niemożliwa do wyczerpania najkreatywniejszych pomysłów. Pozdrawiam Cię Mamo Chrzestna mojej nowej pasji ;-))i weekend'u pełnego dobrej energii. I proszę oszczędzaj oczy, żeby jeszcze długo cieszyły Ciebie i nas. :-)**
OdpowiedzUsuńa wiesz, tak czytam i myślę sobie, że mam tak samo jak Ty :)) podglądam różniaste blogi, naprawdę, od biżuterii w srebrze wykonywanej w różnych technikach, po ceramiczną, decoupage, papierowa wiklina, scrapbooking, frywolitka, szydełko... i mogłabym tak wymieniać i wymieniać ;) jasne, że zaraz jest chęć do działania i myśl "a może spróbować?" potem jakoś powolutku gromadzę "przydasie" a w przypływie weny coś dłubię :)) przyznam, że wtedy tak naprawdę dopiero się okazuje co tak naprawdę mnie porywa, a co mniej kusi ;)
OdpowiedzUsuńTwoje wytworki są jak zawsze niepowtarzalne! Zazdroszczę Ci umiejętności i warsztatu, bo wiem, że takiego nigdy mieć nie będę ;) a co do ukrytego talentu sąsiadki - dobrze, że do Ciebie przyszła! Przecież ona same cuda lepi! Takie stworki strasznie mi się podobają, nawet bez szkliw ma swój urok :) możesz przekazać sąsiadce zza miedzy, że powinna więcej lepić :)
Pozdrawiam Ciebie i ją!
Same śliczności dzisiaj u ciebie. Figurki Małgosi rewelacyjne. Zazdroszczę talentu, bo ja do rzeź żadnych reki nie mam. Świetny ten naszyjnik czerwony i ten element na dredzie filcowym. No a kula jak duża, to już mi się podoba. Ja ostatnio to takie ok. 4-5 cm robiłam :). Bo duże lubię i już :).
OdpowiedzUsuńCzerwona broszka i naszyjnik... genialne.
OdpowiedzUsuńPrzewróciłam sie na widok dreda. Zwalił mnie z nóg i krzesełko mi spod dupska odjechało. CUUUDNY! A Twoja sąsiadka to zdolniacha na całego. Ma poczucie humoru i pomysł przede wszystkim. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA mi dech zapiera Twoja ceramika:)
OdpowiedzUsuńRównież lubię się uczyć różnych technik.Mogę sobie potem urozmaicać moje robótki:) Pierwszy wisior i kulę pokochałam,a Małgosia ma prawdziwe artystyczne oko i talent do rzeźbienia.Niech nie przestaje i dzieli się z nami,chętnie będziemy oglądać i podziwiać:)
Aneczko! cudne to co wychodzi spod rączek Twoich!!!!
OdpowiedzUsuńSąsiadeczka ma rzeczywiście talencik.
Pozdrawiam serdecznie.
No to ja też tak mam:) Taką pazerność na "nowe":). a potem nie wyrabiam na zakręcie i zakupione materiały czekają. Czasami zdarza się, że totalnie zmienia się cel ich wykorzystania. Blogi dają taką masę inspiracji, że aż się człowiekowi w głowie kręci:)
OdpowiedzUsuńCzapka fajna ci się udała! Biżu jak zwykle rewelka, a co do sąsiadki to namawiaj ją by wyszła ze swoimi pracami do ludzi. Z całą pewnością talent ma:)
Witaj Aniu, piękne rzeczy dla nas dziś przygotowałaś, Twoja biżuteria jak zawsze mnie zachwyca! Masz rację, strasznie mało czasu na wszystko, dobra za krótka a tyle by się chciało jeszcze zrobić, zobaczyć, wypróbować... też to znam:) Fajne te krówki, mam nadzieję, że sąsiadka założy bloga i będziemy mogły podziwiać na bieżąco cuda wychodzące spod jej rak.
OdpowiedzUsuńP.S. nareszcie znalazłam odpowiedni sweter dla guzika od Ciebie:) dziękuję raz jeszcze!
Serdecznie pozdrawiam!
Oj, jakże mi ten Twój post bliski!:)))
OdpowiedzUsuńMam podobnie, wiadomo, jak się człowiek napatrzy, to mu "się chce"!:)))
Twoje dzieła z ceramiki, uwielbiam!!! :))) Świetne formy,genialne melanże kolorystyczne!:D
Filcaki cudowne absolutnie!:))
Kibicuję sąsiadce, świetne prace - chętnie bym do niej wpadła. :)))
Pozdrawiam serdecznie! :*
Twoje ceramiczne cuda uwielbiam... oj jak bym chciała umieć!!!
OdpowiedzUsuńFilcaczki też chciałabym..tylko ta doba!!!.
A te zwierzaki rewelacja!
Chyba ściągnęłam Cię telepatycznie, bo już zaczęłam się denerwować, że coś się stało, taka długa nieobecność. Cieszę się, że wróciłaś do swojej twórczości, bo to lubię najbardziej. Pierwszy naszyjnik super, minimalistyczny, żeby nie zabrać uroku glinie. Kula powala, jakby ją ściskało w imadle. Super pomysł.
OdpowiedzUsuńOdnośnie filcu mam podobną wełnę (tkaninę), myślałam o kominie, bardzo ciekawa jestem jak wydłubałaś jej wnętrze.
Pogratuluj prac rzeźbiarskich, dawno nie widziałam, czegoś tak ciekawego.
Pozdrówki.
Kolejne cuda wykonałaś w których można się zakochać...
OdpowiedzUsuńMoim faworytem jest dred... Swietny po prostu :)
Cieszę się, że moje supełki Ci się spodobały :)
Sąsiadce powiedz, że ma talent w łapkach... A talentu jak wiadomo, nie wolno marnować :)
Buziaki :*
Śliczności znów nam pokazujesz i o to chodzi! :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że moje sąsiadki niekoniecznie twórczo się udzielają ;) taka sąsiadka jak Ty to skarb!
Jesteś o tyle w lepszej sytuacji ode mnie, że masz swoją glinę, a na dodatek piec! ja jeszcze nie znalazłam tego czegoś swojego ...
Pozdrawiam, Agnieszka
Śliczna jest ta Twoja biżuteria. Kapelusik taki słodziutki, w ładnym kolorku :)
OdpowiedzUsuńA sąsiadka jak najbardziej, niech bloga zakłada,abyśmy mogły podziwiać i jej dłubaninki :)
Piękne prace Aniu...cudowne:)Figurki rewelacyjne:)
OdpowiedzUsuńPaczuszka dotarła. Pierścionek jest przepiękny! Dziękuję Ci z całego serca;)
Po kolei: wisior-dziurawiec bardzo ciekawy, broszka najbardziej mi się podoba ta koralowa u góry,kulka ma jedyny słuszny kolor;-)
OdpowiedzUsuńKapelusz mnie rozwalił,jakim sposobem wfilcowałaś tkaninę?No domyślam się że igłą,ale...chylę czoła,super!
A sąsiadki robią bardzo charakterne figurki,gratuluję!
Na koniec muszę powiedzieć,że też tak mam z łapaniem bakcyla na inne techniki...a i tak wygrywa zwykle frywolitka :-) Ale i tak ciekawa jestem,jakie będą efekty działalności w innych technikach. Oczywiście bez poganiania,wszystko musi nabrać mocy urzędowej;-)
Aniu swoje pięknoty, możesz od trzech dni oglądać na moim blogu. Niesamowicie wpłynęły na moje broszki. Jeszcze raz dzięki.
OdpowiedzUsuńSliczne rzeczy robisz. Zazdroszcze talentu. Dredzik szalowy,wisorek i broszki piekne.
OdpowiedzUsuńA i sasiadka utalentowana.
Sciskam
jeszcze raz ja...piękne to co zamiesciłas....
OdpowiedzUsuńWESOŁYCH , ZDROWYCH ŚWIĄT I POMYŚLNOŚCI W NOWYM ROKU dla Ciebie Aneczko i dla bliskich.
Rób swoje bo pięknie ci to wychodzi, na biżuterię nie mogę się napatrzeć.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, wytchnienia, spokoju, nadziei, szczęścia i ciepła rodzinnego jakie niesie ze sobą czas Bożego Narodzenia .
Jasmin
Spełniłam noworoczne postanowienie i dołączyłam do grona blogowiczów. Stało się to oczywiście za sprawą pani Ani. Blog jest jeszcze bardzo skromny ale obiecuję dołączyć więcej zdjęć.
OdpowiedzUsuńDroga Pani Aniu, od kilku miesięcy obserwuję Pani bloga i muszę przyznać że zainspirowała mnie Pani do pisania i pokazania swoich prac.Stało się to 3 dni temu.Serdecznie dziękuję i pozdrawiam.Oczywiście zapraszam na mój nowiuteńki blog.
OdpowiedzUsuńhttp://by-mariolka.blogspot.com/